Co dzień chodzi, czy pogoda sprzyja,
Czy mu oczy tumanią zamiecie;
"Pani-matko!" słania się kobiecie,
A do córki: "gwoździczek, lelija!..."
Na odpuście zaloty zapija,
Szczęśliwszego nie ma w całym świecie;
I córeczka płoni się jak kwiecie,
A matusia wargi w uśmiech zwija.
I drą pierze, przędą len kudłaty,
Trza wyprawy: koszuli, pierzyny -
Ślub za pasem... gdy wróci jedyny.
Ale Wojtka - wzięli go w sołdaty -
Do powrotu nie przynagla serce:
Gdzieś w Szczecinie oddał je "Pomerce".
.:: top ::.
Copyright kasprowicz.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt